Krótka rozprawa o długości życia

Z tą długością życia nigdy nie wiadomo.. pomyślałem upadając na ziemię. Leżąc chwil parę miałem dłuższy czas na rozmyślanie, gdyż ostatnimi czasy, czasu do rozmyślania nie było za wiele.

Ludzie tacy zwykli jak Ty czy Twoi znajomi, nie zastanawiają się najczęściej ile pożyją. Wiadomo, jak ktoś na coś poważniejszego cierpi to i się zastanowi, albo jak coś zacznie człowieka w człowieku boleć. Jednak na codzień, a to trzeba po zakupy, a to dzieciaka odebrać ze szkoły czy przedszkola. Innym razem jakaś awaria i trzeba do sklepu po nowy kran podjechać. Jakby nie spojrzeć, czujemy się najczęściej nieśmiertelni. I dobrze nam z tą pozorną nieśmiertelnością. Możemy się cieszyć ze swojego życia (lub narzekać jeśli ktoś większy patriota i bardziej przywiązany do polskich tradycji). Dzięki temu i wakacje można zaplanować i dorobić na fuchach jak trzeba.

Inaczej jak już ktoś z rodziny odejdzie z tego świata. Wtedy stojąc nad trumną (lub urną), czasem zaświta myśl w głowie czego to się jeszcze nie zrobiło. W ten czas myślimy o bardziej odległych marzeniach, patrząc na opuszczane do grobu ciało. Jednak Wujek Franek nie zdążył odwiedzić swojej rodziny, pojechać do Włoch czy też zrobić porządku na strychu za który zabierał się od dawna. Nie spodziewał się takiego nagłego końca, myśląc tak jak my na codzień, że jest nieśmiertelny. Wprawdzie był już bardziej zaznajomiony ze śmiercią, ale jednak jeszcze tyle mógł przeżyć lub zrobić w swoim życiu.

Wracasz na swoją oś życia. Mijają dni czy tygodnie i wszystko w Twoich myślach się normuje. Znowu jesteś nieśmiertelnym człowiekiem. Znowu jest codzienność, obowiązki czy drobne przyjemności. Możesz się znowu uśmiechać, radować, smucić czy płakać. Kompletny wachlarz emocji jest ponownie do Twej dyspozycji, czekając na kolejne życiowe wydarzenia. I tak podróżujesz tym światem. Od pogrzebów, przez wesela, aż po chrzciny.

Ludzie z branży około funeralnej widzą tę śmierć każdego dnia. Obcują z jej codzienną rzeczywistością. Dostrzegają, że raz masz 2 dni życia, a raz 100 lat. Czy to domy pogrzebowe, przygotowujące ciała do ostatniej drogi, czy kwiaciarki wypisujące szarfy na wieńce „kochanemu Bratu”, czy kamieniarz stawiający kolejny pomnik, czy firmy typu opieka nad grobami sprzątające groby naszych bliskich. Oni wszyscy widzą, co zostaje po nas samych. Ból rodziny po stracie, potrzeba oddania hołdu zmarłemu, Jego upamiętnienie. Czy im jest z tą śmiercią łatwiej?

Często nie. Nie ponieważ nie są emocjonalnie związani z Twoją rodziną. Wykonają usługę i przejdą do kolejnego zlecenia. Też często nie zastanawiają się na długością swego żywota. Żyją tu i teraz, wiedząc jak każdy z nas, że czas jaki mamy jest z góry określony. o tak samo jak my płaczą nad ciałem ukochanej osoby, która wydała z siebie ostatnie tchnienie.

Leżąc na ziemi pomyślałem o jednym, choć wiem że nieśmiertelny nie jestem, i że raczej już bliżej niż dalej do końca. Mimo wszystko pomyślałem: Nie chce jeszcze umierać, jeszcze muszę dokończyć to co zacząłem. I choć to banalne, bo zawsze pozostawimy coś niedokończonego, tym razem jeszcze dostałem chwilę czasu. Wróciła świadomość, odczuwanie i poczucie, że może jednak warto co nie co uporządkować dookoła siebie. Żeby tym którzy tutaj jeszcze zostaną było ciut łatwiej. By choć trochę mnie bolało.. bo nigdy nie wiemy czy zostały nam lata czy też dni.