Życie zdążyło przyzwyczaić mnie do pobytów w szpitalu. I choć nie należą one do przyjemnych doznań, nie niosły one za sobą poważniejszych diagnoz (z wyjątkiem grudniowej). Tymczasem na 3 dni przed planowaną diagnostyką endokrynologiczną, los postanowił pójść własną ścieżką, nie zważając na moje plany.
Objawy
Niewyraźna mowa i krzywa prawa część twarzy, pierwsze symptomy że coś jest nie tak. Dzięki szybkiej reakcji bliskich w ciągu 15 minut byłem już na gdańskim SOR, na tzw sali czerwonej. Co to za sala? W skrócie jest to sala na którą są kierowani pacjencji, z możliwym zagrożeniem życia. Standardowo, kardiomonitor, ciśnienie, krew + TK i RTG w bonusie. Coś było nie tak, skoro monitor wskazywał ciśnienie na poziomie 180/95. I choć objawy minęły, ciśnienie się unormowało a w wynikach niczego groźnego nie znaleziono, neurolog postanowił dokładniej obejrzeć sobie mój mózg i zostawić mnie na obserwacji.
Co to jest TIA?
Występowanie objawów neurologicznych spowodowane zaburzonym dopływem krwi do mózgu, które ustępują samoistnie w przeciągu 24 godzin określa się jako przemijający atak niedokrwienny (z ang. transient ischemic attack – czyli w skrócie TIA). Zgodnie z definicją, przemijający atak niedokrwienny jest to zespół kliniczny ogniskowych zaburzeń czynności mózgu, które charakteryzuje się trzema poniższymi cechami:
- występuje nagle,
- samoistnie ustępuje,
- objawy utrzymują się krócej niż 24 godziny.
U mnie wystąpiły wszystkie trzy powyższe, zatem na karcie szpitalnej napisano „Podejrzenie TIA”. Te skubaństwo ma to do siebie, iż często po epizodzie TIA następuje udar właściwy i w zależności od jego lokacji, wielkości etc ma on mniejszy lub większy wpływ na dalsze życie pacjenta, ze zgonem włącznie. Jak widzicie wesoło się nie zapowiadało.
Badania
Poza standardowymi lekami rozrzedzającymi podawanych jeszcze wtedy na wszelki wypadek, zlecono całą masę badań:
- Krew na kilkadziesiąt różnych badań
- USG Doppler tętnic szyjnych
- Holter EKG
- EEG
- Echo serca
- Przezprzełykowe echo serca – daje najlepszy obraz mięśnia sercowego
Diagnoza pierwsza
W szpitalu pozostałem dłużej niż dwa dni. W 5 dniu jak tylko przyszedł wynik MRI (rezonans magnetyczny), dowiedziałem się że podejrzenie TIA można wykluczyć ponieważ przeszedłem udar niedokrwienny prawego płata czołowego. Taka diagnoza wywraca świat w pierwszej chwili. Ponieważ wyszedł w obrazie MRI Udar, zaczęto szukać przyczyny jego powstania. Doppler wykluczył problemy z tętnicami szyjnymi. W takim wypadku coś jest nie tak z sercem. Zlecili przezprzełykowe echo.
Diagnoza druga
Opis przezprzełykowego echa wskazał na przeciek pomiędzy komorami, spowodowany tzw przetrwałym otworem owalnym. Generalnie można z tym żyć, ale ponieważ doznałem udaru kardiolog uznał że za pomocą tego przecieku skrzep dostał się tam gdzie nie powinien, czyli do głowy. W takim wypadku na wszelki wypadek należy otwór ten zamknąć. Wraz z kardiologiem termin zabiegu ustaliliśmy na 25 lipca br.
Diagnoza trzecia
Jak trafisz do lekarza to jeśli tylko chcą wynajdą wszystko co człowiekowi dolega. Ostatnie badanie krzywej cukrowej oraz kilkanaście wykonanych testów cukry we krwi w ciągu dnia wykazały, że jestem diabetykiem. Seria lektur od lekarki wraz z glukometrem. Jedne o czym myślałem to o czym jeszcze zaraz się dowiem?
Ja to jednak mam szczęście
Ma się jednak to szczęście co nie? Przejść udar niedokrwienny bez widocznych powikłań, potrzebnych do codziennego funkcjonowania – to mogę tylko ja. Zupełnie jakby człowiek dostał od życia nową kartę, dzięki której może jeszcze trochę swoich planów zrealizować. Teraz tylko trzymać kciuki by zabieg przeszedł pomyślnie i będzie można powoli wracać do zdrowia.
Jedno przemyślenie nt. „Podejrzenie TIA i diagnoza końcowa: udar”